sobota, 26 maja 2018

Rozdział I



   Witam ponownie! Czas na dalszy ciąg moich przygód w Bridgeport.


   Dni mijały, a ja zdobywałam awanse i pięłam się po szczeblach swojej kariery. Stawałam się coraz bardziej popularna. Fani na każdym kroku prosili mnie o zdjęcia i autografy. Paparazzi nie odstępowali mnie na krok, co naprawdę czasami jest bardzo denerwujące, bo trzeba uważać co się robi, ponieważ jak zrobi się jakieś głupstwo to następnego dnia całe miasto o tym wiedziało. Uważać trzeba było też na takich ludzi co lubili oskarżać za rzeczy, których się nie zrobiło. Nie raz musiałam tłuc się po sądach za fałszywe oskarżenia, bo komuś zachciało się przeinaczyć fakty. Życie znanej osobistości jest na prawdę trudne.
Ale są też dobre strony bycia sławną osobą. Na przykład często dostawałam prezenty od swoich fanów, albo zniżki na drinki w klubach lub na jedzenie w restauracjach, a nawet na książki lub kursy. Po prosu zniżki dostaje się na wszystko. Czasami też za darmo można otrzymać to wszystko co wcześniej wymieniłam. No po prostu raj na ziemi.

   Czas mijał nie ubłagalnie, a ja nadal siedziałam w swoim małym mieszkaniu i w dodatku nie miałam w ogóle faceta. Chociaż wiedziałam, że mój szef szalał za mną. Było to widać na każdym kroku i inni współpracownicy też to widzieli. Matthew był naprawdę dobrym przyjacielem i był przystojnym i bardzo bogatym facetem, no i oczywiście bardzo znaną osobistością. Być może czułam pewną chemię do niego, ale to nie było silne uczucie. Zapewne inna kobieta zabiłaby się, żeby być na moim miejscu. Matthew miał duże powodzenie u kobiet, ale z żadną nie chciał związać się na stałe. Nie wiem jak to by było w moim przypadku, później obiecywał mi, że będzie ze mną na zawsze, ale to być może były tylko puste słowa, żeby zatrzymać mnie przy sobie. Matthew wiele razy wkradał się do mojego życia, ale o tym opowiem Wam później ze szczegółami.

   Tak więc czas leciał, a ja sama. Postanowiłam, że założę konto na portalu randkowym. Po kilku dniach otrzymałam kilka wiadomości. Od niektórych przyjęłam zaproszenia, a od niektórych nie, bo wydawali mi się niezbyt atrakcyjni osobowością i wyglądem.
Tymczasem zanim jeszcze otrzymałam wiadomości, to zgodziłam się na randkę z moim szefem. Mieliśmy się spotkać w "Karaoke Mistrza Miecia". Niezbyt potrafiłam śpiewać karaoke, ale uznałam, że to będzie świetna zabawa.
Dotarłam na miejsce i czekałam aż zjawi się Matthew. Czekałam i czekałam. Pośpiewałam trochę i nadal czekałam. W końcu mieli już zamykać lokal, więc pojechałam do domu. Na prawdę byłam wściekła na Matthew, bo wystawił mnie do wiatru. Jak tak można. Chociaż takie coś spotkało mnie jeszcze później z innymi facetami. Niektórzy to na prawdę są nieodpowiedzialni. Nie sądziłam, że Matthew taki jest.
Następnego dnia w pracy przepraszał mnie i prosił, aby mógł się zrewanżować i jeszcze raz zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się, bo cóż innego miałam zrobić. Dałam mu drugą szansę.

   Nadszedł dzień drugiej randki z Hamming'iem. Pojechaliśmy do "Miejsca Prosperity" i weszliśmy do pomieszczenia dla VIP-ów. Zamówiliśmy drinki i poszliśmy zrelaksować się w jacuzzi. Weszłam pierwsza, a później Matthew. Gdy tylko wszedł to od razu jacuzzi przestało działać. Po prostu zepsuł jacuzzi!
Ale to nie wszystko co się wydarzyło. To jest nic w porównaniu do tego, co Matthew później zrobił.
Wyszliśmy z jacuzzi i poszliśmy usiąść. I tak rozmawialiśmy, pijąc drinki. Rozmowa niezbyt się kleiła, bo byłam lekko zła na niego, że popsuł jacuzzi.
Nagle Matthew trochę już podpity wstał mówiąc, że natychmiast musi do toalety. Ale zamiast tam iść to gdy tylko wstał, zrobiła się kałuża pod nim.
Rozumiecie? Matthew zmoczył się centralnie przy mnie!
Miałam tego dość, bez słowa wstałam i wyszłam. Szybko podjechałam taksówką do domu i miałam gdzieś to co Matthew zrobił, gdy wyszłam i czy w ogóle do domu wrócił. Miałam to po prostu gdzieś!
Po weekendzie, gdy poszłam do pracy to Matthew znów mnie przepraszał i wręcz błagał na kolanach bym mu wybaczyła i dała mu trzecią szansę. Musiałam się zgodzić, bo gdybym się nie zgodziła to mógłby mnie z pracy zwolnić, a tego bym sobie nie darowała.
Tak więc zgodziłam się na trzecią randkę z moim szefem Matthew Hamming'iem.


To tyle na dziś. Jak przebiegła trzecia randka z Matthew dowiecie się za tydzień w sobotę (2.06.2018r.).

A teraz kilka fotek:






Drinki na koszt firmy












"Pięknie" śpiewam karaoke,
czekając na Matthew









Tak, przypadkowo od tego "pięknego" śpiewania popsułam sprzęt do karaoke,
ale na szczęście znalazł się ktoś, kto go naprawił









Uwieczniony moment, w którym Matthew zepsuł jacuzzi

Byłam lekko podpita po tej drugiej randce, ale tutaj to akurat winda mnie przygniotła drzwiami
(żebyście nie pomyśleli, że kompletnie pijana wychodzę na czworaka z windy)

Jakby ten dzień był jeszcze niewystarczająco wkurzający...



   Zachęcam Was do komentowania postów i zaobserwowania mojego bloga.
Będzie mi bardzo miło :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz